Rozdział
z dedykacją dla Oli. (chodź chyba tego nie przeczytasz) Wiedz, że Cię kocham całym moim sercem i wszystko
będzie dobrze, tylko trzeba w To uwierzyć.
Drogi
John,
Napisałam
do Ciebie list i nawet miałam go do Ciebie wysłać. Naprawdę. Wszystko byłoby
dobrze, gdybym tylko znała Twój adres. Ale kto wie, może to i lepiej? może
zmienić zwykły list do Ciebie? Dla mnie może i wiele, ale co dla Ciebie?
Zupełnie nic.
Otworzyłam dzisiaj album z naszymi wspólnymi
zdjęciami, który dostałam Ciebie na
święta. Coś dziwnego sprawiło, że jestem weselsza ale też i bardziej tęsknię.
Wstawanie
rano nie ma już takiego sensu jak wtedy gdy wiedziałam, że siedzisz już w
kuchni i pijesz kawę. Teraz każdego ranka wstaję wcześniej. Pażę dwie kawy i
czekam cierpliwie na Ciebie. Zawsze mam nadzieję, że jednak przyjdziesz ale
niestety, filiżanka kawy staje się z czasem supełnie zimna. Nie ma Cię. Powoli
zaczynam się zastanawiać, czt kiedykolwiek byłeś...
Hope.
Co czują ludzie, spadając w dół? Strach, lęk,
wolność? Czy jest tak jak niektórzy mówią? Że gdy się spada, pod koniec widzi
się wszystkie szczęśliwe chwile ze swojego życia. Taki krótki film. A może po
prostu czuje się okropnir wielki strach? Boi się nieznanego. Chodź chciało się
skoczyć, jeszcze bardziej chce się cofnąć czas. Co można czuć przez pare
sekund? Jaka jest ostatnia myśl człowieka, który umiera? Może jest tak
szczęśliwy, że nic wtedy nie żałuje? A może żałuje wszystkiego i jeszcze pod
sam koniec życia towarzyszy mu samotna łza?
Chciałabym kiedyś poznać takie uczucie. Skoczyć w
dół. Poczuć się chodźby na pare krótkuch sekund wolna. Jak ptak.
Oatrłam policzki od łez, rękawem mojego beżowego
swetra. Stałam na moście i tęskniłam z każdą sekundą jeszcze bardziej. W tym
momencie nie tylko za nim, ale i za śmiercią. Chciałam jej zaznać, chodź nie
wiem dlaczego tak bardzo mnie do niej ciągnęło.
Jakaś zmina dłoń dotknęła mojego ramienia. Lekko się
wzdrygnęłam, niepewnie się za siebie oglądając. Młody chłopak z lokami na
głowie spojrzał na mnie z troską. To był ten sam chłopak co ostatnio wpadł na
mnie. Harry, jeśli dobrze pamiętam.
Zdziwiona patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę,
nie wiedząc co powiedzieć.
-Mogę się dosiąść? -zapytał?
-Yy, tak. -odpowiedziałam, niepewnie.
Chłopak usiadł obok mnie. Zwykle siedziałam z
puszczonymi nogami w dół, całkiem sama. Nikt nirmalny przecież nie siedzi na
krawędzi mostu. Dlazego tym razem on dosiadł się do mnie? Patrzałam na niego
uważnie, wcale się nie bał, że spadnie w dół. Jakby ktoś właśnie mu obiecał, że
wszystko będzie dobrze. Jakby ufał.
-Często tu przychodzisz? -zaczął rozmowę.
Nie mogłam nic powiedzieć, bo nagle odebrano mi głos,
więc kiwnęłam tylko potwierdzająco głową.
-Kiedyś to było moje miejsce. Przychodziłem tutaj ze
wszystkimi swoimi problemami, za każdym razem czułem się tutaj lepiej.
Wiedziałem, że mogę zakończyć każdą złą chwilę tutaj. Mogę skoczyć i wszystko
minie. Ale nie zrobiłem tego nigdy. Zwykle siedziałem i patrzyłem się w dół,
zastanawiając się ile osób skończyło tutaj swoje życie. Może nikt, a może cała
masa ludzi? Później zaczęłem się przyglądać ludziom którzy tędy chodzą. Byli
dziwnie podobni do marionetek. Udawali. Wiedziałem to, że udawali, że są
szczęśliwi. Każda dłuższa moja chwila była tutaj. Nie miałem czasu by grać,
więc przeniosłem pasię w miejsce które kocham. Siedziałem prawie cały dzień, na
zimnym betonie śpiewając i grając na gitarze, najpiękniejsze piosenki, aż
zaczęłem tworzyć swoje. Później się musiałem przeprowadzić, ale byłem już chyba
właśnie wtedy już całekiem zdrowy. Wszystko zaczęło i skończyło się właśnie
tutaj. To pięke miejsce. Ma w sobie coś, co nie ma żadne inne. -wyjaśnił,
patrząc gdzieś głęboko przed siebie.
Słuchałam go uważnie. Minęło parę chwil, a pokochałam
jego głos. Nie mówił, tak jak inni, mówił inaczej. To dziwne, ale prawdziwne.
-Kocham śpiewać. -wyszeptałam nie stąd ni z owąd.
Sama nie wiedząc jakim cudem wyszło mi to z ust.
-Chodź ze mną, coś ci pokażę. -złapał mnie za rękę i
poprowadził za sobą.
Nie można ufać ledwo poznanym osobom od tak. Nie
można wierzyć w każde słowo wypowiedziane przez innych. Nie można kochać za
nic. Nie można mieć całego worka nadzieji. Nie można płakać całą noc. Nie można
wierzyć, że to prawda.
Harry pokazał mi studio. Jego studio. Miejsce które
było piękne. Naprawdę. Zawsze chciałam coś takiego mieć, tylko dla siebie.
Namówiłam go by coś dla mnie zaśpiewał. Zgodził się,
po dłuższych proźbach. Usiadł przy mikrofonie, wziął na swoje kolana gitarę i
zaczął grać. Wsłuchałam się w rytm melodi. Powoli zaczęłam wchodzić w jego
świat. Ale weszłam tam dopiero wtedy gdy zaczął śpiewać. Poczułam się jakbyśmy
byli zamknięci w naszej własnej szklanej kuli. Jego głos dawał dziwne ukojenie,
a dźwięk gitary wywowływał uśmiech na
mojej twarzy. Pokochałam jego piosenkę od pierwszych słów.
Powoli czujesz, że coś się zmienia. Że już nie jest
tak jak wcześniej. Jest dziwnie inaczej. Wiesz, że będzie lepiej, bo zapaliła
się w Tobie jakaś iskra nadzieji. Już się coś zmieniło. Jest o ciutkę lepiej.
--------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że długo mnie nie było. naprawdę
przepraszam.
Świetny rozdział! *___* Świetnie wszystko opisujesz! ^.^ http://kolorowozakreceni.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńswietny rozdział naprawdę się wciągnęłam. Jak na mój gust świetnie operujesz językiem,nie budujesz długaśnych zdań. Wszystko zawierają krótkie jakże trafne i przemyślane słowa:) Pozdrawiam http://heavenlyart998.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGENIALNY .
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twój styl pisania. Gratuluję talentu :D
OdpowiedzUsuńhttp://my-own-world17.blogspot.com/
http://my-own-world17.blogspot.com/
podasz sw stare blogi? to bardzo ważne prosze
OdpowiedzUsuń