środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 4


 "-John? -zapytałam, podnosząc głowę z jego torsu.  
 -Mmhm? 
-Myślisz, że tak będzie już zawsze? Będziemy leżeć obok siebie i oglądać  nudne filmy. Będziemy co chwila na siebie spoglądać, bojąc się, że to tylko sen. Będziemy słuchać bicia swoich serc. I wiedzieć, że ono bije dla nas. Będziemy na siebie czekać i tęsknić każdego dnia. Nawet wtedy gdy któreś z nas po prostu pójdzie do sklepu po bułki. Już zawsze będziemy razem? -zapytałam niepewnie. 
-Oczywiście, że tak. Gdy się kogoś kocha, to jest się z nim zawsze. Nie da się żyć bez tej osoby, bo to tak jakbyś żył bez tlenu. Ty potrzebujesz mnie a ja potrzebuje Ciebie i nic nigdy nie będzie ważniejsze. -odpowiedział, całując mnie delikatnie w czoło. 
-A jeśli któregoś dnia Ci się znudzę, albo pokłócimy się bardzo? -zapytałam z wahaniem. -Zostawisz mnie wtedy?
-Hope, wierzysz w cuda? Nigdy bym Cię nie zostawił. Jesteś i zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. -zapewnił mnie łapiąc za rękę."
Zawsze gdy ktoś obiecuje Ci, że będzie z Tobą zawsze i, że nigdy Cię nie zostawi możesz być być w stu procentach pewny, że któregoś dnia właśnie ta osoba zniknie z Twojego życia. Takie obietnice są jak pożegnania. Zawsze wypowiada się je przed odejściem.
-Hope, zrobiłam obiad, zjesz ze mną? -zapytała Susan.
-Tak, chętnie. -odparłam, zajmując miejsce przy stole.
Susan nałożyłam sobie na talerz trochę spaghetti, po czym gestem ręki, pokazała abym ja też sobie je nałożyła.
-Jak się masz? Ostatnio mało ze sobą rozmawiamy. -zaczęła.
-W porządku. -odparłam trochę mało przekonująco. -A ty? -dodałam po chwili.
-Dobrze, chodź ostatnio wydaje mi się, że ta przeprowadzka nie była dobrym pomysłem.
-Mój terapeuta twierdzi, że zmiana miejsca zamieszkania to najlepsza rzecz jaką można zrobić i że kot w domu w dużym domu, nie jest najlepszym zwierzęciem. -wyjaśniłam.
-Ale to przecież  bez związku. -zauważyła Susan.
-Wiem, ale zawsze gdy go poprawiam, twierdzi, że to on stawia tu diagnozę a nie ja. -odparłam, rozkładając ręce.
Susan zaśmiała się, biorąc łyk soku.
***
Podobno gdy z człowiekiem jest bardzo źle, to w pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie zdarza się coś, co zmienia go już na zawsze. Zmienia jego sposób patrzenia na świat i wszystko staje się łatwiejsze... Podobno.. 
Szliśmy razem z Harry'm, przed siebie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, dobrze się rozumiejąc. To było dziwne, że lubiłam spędzać z nim czas i przy nim nie czułam się źle. Wszystkie negatywne uczucia znikały i to było piękne. Harry stał się moim przyjacielem i człowiekiem który uchylał mi nieba chodź tak naprawdę nie robił nic, prócz tego że był.
-Pamiętam jak miałem siedem lat i miałem zaśpiewać pierwszy raz na dużej scenie. Strasznie się bałem tam wyjść. W końcu byłem tylko przestraszonym dzieckiem, no a w tym momencie jeszcze bardzoo zestresowanym. Wszedłem na środek i rozejrzałem się dookoła. Było bardzo dużo ludzi, jak na siedmioletniego chłopczyka. Muzyka zaczęła grać, a ja wziąłem mikrofon do ręki.  Przez ten cały stres zapomniałem tekstu i nawet nie wiedziałem co śpiewam, a że przypomniały mi się ostatnie słowa mamy, gdy rozmawiałem z nią przed występem, to zacząłem je powtarzać, w kółko chodząc po scenie. Cały czas powtarzałem, to samo jakbym był w jakimś transie. Mówiłem: znów ma gówno na bucie." Tupiąc butami. -opowiedziała Harry.
A ja zaczęłam się śmiać wyobrażając sobie to. Harry udał obrażonego, odwracając się ode mnie.
-Harry, no przepraszam. -powiedziałam, słodkim głosem, łapiąc go za ramię.
Chłopak pokiwał jednak przecząco głową.
-Więc, co ma zrobić abyś mi wybaczył? -zapytałam zrezygnowana.
Harry uśmiechnął się podstępnie i dotknął palcem swój lewy policzek. Zaśmiałam się lekko pod nosem. Stanęłam na palcach i delikatnie cmoknęłam jego policzek. Chłopak uśmiechnął się i już miał coś mówić, gdy dostrzegłam za nim dwa mocno świecące światła samochodu. Wiedziałam już co się stanie. Odepchnęłam szybko chłopaka ratując mu życie, a sama zostałam wiedząc, że i tak się nie uratuję. Zdążyłam tylko zamknąć oczy i usłyszeć pisk hamujących opon.
Każdy z nas przeżywa swoją własną historię życia, chcąc aby jego była najpiękniejsza. Każdy marzy o życiu podobnemu do bajki. Chce aby wszystkiego jego marzenia spełniły się. Ale nie wie, że one właśnie się spełniają. Wszystko co do tej pory się działo, działo się dlatego aby w pewnym momencie swojego życia znaleźć się tu. Tu, gdzie gwiazdy nie muszą już spadać, złota rybka nie musi spełniać trzech życzeń, a w urodziny, zdmuchując świeczki nie myśli się żadnego życzenia. Tu wszystko jest na swoim miejscu. 
--------------------------------------------------
Liczę na długie komentarze ;**